Kariera czy rodzicielstwo? Pogoń za marzeniami czy twarde stąpanie po ziemi? Z czego należy zrezygnować, a co wybrać? A gdyby tak wszystko połączyć? – Nie! To niemożliwe – powiedziałoby wielu. A jednak – da się! Idealnym przykładem jest średzianka – Ewa Ruszkiewicz, która od kilkunastu lat spełnia się w roli dziennikarki Super Expressu, matki 3 synów, żony – a od niedawna również autorki bajek! W rozmowie z Jędrzejem Józefowiczem opowiada o bajkowych początkach, organizacji tygodnia, godzeniu obowiązków i przełamywaniu kobiecych barier.
Jędrzej Józefowicz: Skąd pomysł na pisanie bajek? Czy jest to dla Ciebie odskocznia od pracy dziennikarki?
Ewa Ruszkiewicz: Pisanie bajek to moja pasja. Jedni hobbystycznie biegają maratony, inni morsują, jeszcze inni zdobywają szczyty, ja piszę. Pierwszą bajkę napisałam na prezent dla swoich trzech synów. Wcześniej opowiadałam im tylko bajki przed snem, ale nie spisywałam ich i pozostawały w naszej pamięci. Aż do dnia, kiedy mój mąż Piotrek wziął udział w licytacji charytatywnej dla chorego dziecka i wylicytował odczyt lektorski. Mogliśmy wybrać, co chcemy, żeby nam lektor przeczytał i nagrał. Wtedy zaproponowałam, że po prostu spiszę jedną z tych moich bajek i to właśnie ona zostanie nagrana. Wspólnie wymyśliliśmy, że będzie to prezent dla naszych synów na Dzień Dziecka. I tak usiadłam i napisałam historię o naszych synach: Guciu, Leosiu i Tadziu i o tym, jak uratowali mamę liska Edka. Gdy 1 czerwca odsłuchali audiobook, byli przeszczęśliwi. Okazało się, że taka bajka to był dla nich wspaniały prezent, lepszy niż jakiekolwiek zabawki. W bajce było dużo odniesień do naszej codzienności, do ich charakterów, relacji między nimi. I tak powstała idea pisania bajek i wysyłania ich „w świat” w formie audiobooków. Dwie z tych opowieści cieszyły się tak dużą popularnością, że w rankingach bajkowych audiobooków wyprzedziły nawet Harrego Pottera. To dla mnie dowód, że warto pisać.
W sieci można kupić i posłuchać 5 bajek Twojego autorstwa. Dlaczego zdecydowałaś, by bajki ukazywały się w formie audiobooków?
Kupić można 5 bajek, ale posłuchać można 8 bajek, bo 3 udostępniłam na Facebooku za darmo. Zdecydowałam się na produkcję audiobooków z kilku powodów. Po 1 – gdy byłam dzieckiem, mama puszczała mi Słuchowiska Polskiego Radia. Ja je kochałam. To jedno z moich ulubionych wspomnień z dzieciństwa. Do dzisiaj znam te słuchowiska na pamięć. Po 2 – moje dzieci też uwielbiają audiobooki. Mamy swój rytuał, że krótko przed snem włączamy sobie kawałek literatury czytanej przez lektora i dzieci przy tym zasypiają. Jestem trochę podstępną mamą, bo gdy chcę, by szybko zasnęli – to włączam im audiobook przyrodniczy albo popularnonaukowy. Efekt gwarantowany. Po 3 – słuchanie audiobooków ma dużo zalet: rozwija u dzieci wyobraźnię i słownictwo oraz uczy koncentracji.
Czyli inspiracją do tworzenia są Twoje dzieci? Imiona bohaterów pokrywają się z ich imionami. Czy część historii wydarzyło się naprawdę?
Tak! W moich ogólnodostępnych audiobookach (bo piszę i produkuję też takie na indywidualne zamówienie) bohaterami są moi synowie: Gucio – lat 15, Leoś – lat 5 i Tadziu – lat 3, natomiast ich bajkowe przygody zostały zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami z ich życia, którym dodałam tylko baśniowych barw.
W jaki sposób organizujesz sobie tydzień? Myślę, że pogodzenie pracy dziennikarki, autorki bajek i przede wszystkim matki nie należy do najłatwiejszych.
Chyba nie odkryję tutaj Ameryki, gdy powiem, że gdy kocha się to, co się robi – to wcale nie jest trudno. A nawet jeśli jest, to radzenie sobie z przeszkodami jest zdecydowanie łatwiejsze. Warto też zrozumieć, że samo pokonywanie tej drogi jest już wartościowe. Poza tym, gdy ma się przy sobie kochające osoby, które wspierają – to jest po prostu łatwiej. Gdy się to dostrzeże i doceni, to już jest duży sukces. Mamy taki plakat w domu, w salonie, na którym jest napisane: „z przyjaciółmi życie jest łatwiejsze”. No i tak po prostu jest.
Ruszyła niedawno sprzedaż „Bajki o chłopcach i pingwinach i miłości, która jest najważniejsza”. Dochód z niej przeznaczony będzie na Dom Chłopaków z Broniszewic. W jaki sposób narodziła się ta inicjatywa? Co ona dla Ciebie znaczy?
Razem z lektorem moich bajek, Maciejem Melcerem, prowadzimy na Facebooku fanpage „piszemy bajki.pl ” – to tam pewnego dnia opublikowałam filmik z pingwinami, pytając przewrotnie czytelników czy ktoś chciałby bajkę o pingwinach. Zobaczyła to znajoma, która zna działalność sióstr z Broniszewic (dominikanki prowadzą Dom Pomocy Społecznej dla 56 niepełnosprawnych chłopaków, którzy nie mają rodzin) i to ona poprosiła mnie o napisanie tej bajki dla nich. Wszystko dlatego, że siostry mówią o sobie, że są pingwinami i tak nawet zbierają fundusze na działalność swojego ośrodka. Napisanie tej bajki to był dla mnie zaszczyt. Wiedziałam, że to musi być opowieść o miłości, empatii, zrozumieniu i akceptacji. I tak powstała bajka… Dziś można ją kupić przez Dom Chłopaków na stronie https://ksiazka.domchlopakow.pl/
Czy bajki mogą posłuchać zarówno najmłodsi, jak i te nieco starsze dzieci? Czy możemy spodziewać się w niedalekiej przyszłości kolejnych Twoich dzieł? Czy możesz zdradzić o czym będą?
Bajki oczywiście są dla dzieci, ale dorośli też ich słuchają, np. na indywidualne zamówienie pisałam bajkę o miłości pewnej pary z Warszawy i o piłkarzu Lecha Poznań. Co do przyszłości – to oczywiście, szykujemy już kolejne opowieści. Nasz ostatni audiobook był o adopcji kota ze schroniska. Został napisany pod patronatem Fundacji Schroniska dla Zwierząt w Gaju, a przesłanie było takie, że trzeba opiekować się słabszymi. Zapraszam do odsłuchania, jest dostępny za darmo w internecie. Nowa bajka o przygodach Gucia, Leosia i Tadzia będzie dostępna niebawem na audioteka.pl, storytel.pl i empik.pl.
Twoja działalność jest niezwykle inspirująca. Czy na koniec możesz w jakiś sposób zachęcić, zmotywować do działania i przełamania barier kobiety, które również chciałyby się spełniać, realizować, ale boją się, że nie podołają?
Myślę, że najważniejsze, to po prostu polubić siebie i życie. Z całym wachlarzem emocji, myśli i zdarzeń. Kobiety chyba zbyt często nie akceptują siebie, szarpią się wewnętrznie, poza tym myślą stereotypowo, bo tak łatwiej i chcą kontrolować to, co kontroli nie podlega. Zmianę trzeba zacząć od siebie; od wdzięczności, uważności i akceptacji. Myślę, że dobrym punktem wyjścia jest zrozumienie, że siła jest w nas i że dla każdej z nas wygląda inaczej.
- boczne
- dzieci
- bajka
- autor