


Rozgoryczenie i zniechęcenie widokiem wsi w ruinie osiągnęło apogeum. Czarę goryczy przelała informacja dotycząca planu budowy drogi prowadzącej do terenów inwestycyjnych na ul. Podmiejskiej. Mieszkańcy mówią: STOP NISZCZENIU KIJEWA. Dziś ta niewielka miejscowość coraz mniej przypomina wieś, a jedynie niewygodny i niepasujący element stale rozbudowującej się strefy gospodarczej wokół miejscowości. Mieszkańcy Kijewa w geście protestu wywiesili banery oraz złożyli dwie petycje do burmistrza Piotra Mielocha.
Mieszkańcy uważają, że budowa drogi prowadzącej do terenów inwestycyjnych sprawi, że wieś zostanie zniszczona do końca. Nasili się ruch samochodowy, który już dziś jest spory, a także trudniej będzie się pracować rolnikom. Irytację większości potęguje fakt, że plany drogowe nie były konsultowane z lokalną społecznością. Mieszkańcy nie zamierzają się poddawać, dlatego wystosowali do burmistrza dwie petycje.
Nie chcą drogi i dalszej degradacji
– 90 % mieszkańców podpisało petycje. Czekamy w tej chwili na odzew władz gminy i zobaczymy jak dalej sprawa się rozwinie – mówią w rozmowie dla „GPŚ” mieszkańcy Kijewa.
Jedna z petycji dotyczy sprzeciwu wobec budowy drogi, z kolei druga zaprzestania dalszej i coraz bardziej pogłębiającej się degradacji wsi.
– Przez 30 lat w tą wieś się nic nie inwestowało. Ten sprzeciw odnośnie terenów inwestycyjnych to jest tak naprawdę pokłosie tego wszystkiego co tu się dzieje. Sprzeciw nie jest wobec przedsiębiorców, tylko wobec działania władz, a raczej ich nie działania. Korzystają z Kijewa ile się da, powiat sprzedaje grunty, gmina pobiera podatki, a inwestycji we wsi nie ma praktycznie w ogóle. Ludzie mają dość starych i zniszczonych chodników, rozjechanych przez tiry. Mają wyrzuty do władz. Ta wieś umiera – mówi Sławomir Majchrzycki – sołtys Kijewa.
Rabunek i sabotaż w wykonaniu władz
Na to w jakim stanie jest miejscowość nie może patrzeć właściciel jednej z firm w Kijewie, Wojciech Mizgier. Działania gminy i powiatu wobec wsi Kijewo określa w dwóch słowach: rabunek i sabotaż.
– Firmę w Kijewie prowadzę od 2002 roku. Sytuację tej wioski i tego co robi gmina i powiat znam doskonale od lat. Gmina z samego podatku od nieruchomości bierze z Kijewa 2 mln zł rocznie. Wyliczył tę kwotę kiedyś na radzie miejskiej jeden z radnych. Do tego powiat sprzedał przez ostatnie lata wiele gruntów. Łącznie za około 50 mln zł, z czego w ostatnim roku za ponad 17 mln. Co wpłynęło z tych kwot ponownie do Kijewa w ciągu ostatnich 18 lat? Nic. Droga do Kijewa od strony Środy jest w totalnej ruinie – mówi Wojciech Mizgier właściciel firmy M.W Mizgier S.J.
Zdaniem Mizgiera ludzie odpowiadający za tę drogę powinni się nią już nigdy więcej nie zajmować, gdyż nie mają zielonego pojęcia w tym temacie, a włodarze powinni podać się do dymisji.
– Chodnik wzdłuż tej pseudo drogi do Kijewa ufundował towarzysz Edward Gierek i od tego czasu nikt nic nie zrobił w tym miejscu. Żaden z burmistrzów w ciągu ostatnich 18 lat się tym miejscem nie zainteresował. Mieszkańcy powinni walczyć o część pieniędzy, które powinny wrócić do Kijewa, aby z tych środków została wybudowana droga, chodniki i kanalizacja, bo Kijewo przecież do dziś jej nie ma. Wszyscy rządzący powinni podać się do dymisji, bo o rządzeniu nie mają pojęcia. Mówię o tej władzy, a także o poprzednikach. Wszyscy są siebie warci. Droga w Kijewie była kiedyś zrobiona, ale z tego 50% inwestycji musieli pokryć przedsiębiorcy, żeby w ogóle droga mogła powstać. Ta droga dziś jest w złym stanie, bo pod nią są betonowe płyty, które powinny zostać usunięte i droga powinna powstać od nowa. Stan drogi jest podsumowaniem tego jak gmina i powiat traktuje Kijewo – tłumaczy Wojciech Mizgier.
Ludzie przychodzili i pytali
Zdaniem sołtysa afery by nie było, gdyby nie artykuł w Głosie Powiatu Średzkiego, dotyczący planu budowy nowego przejazdu kolejowego i drogi do terenów inwestycyjnych przez wieś do ul. Podmiejskiej.
– Zostałyby zrobione projekty, wydane pozwolenia i gdybyście nie ujawnili tych planów w artykule, to ludzie nie przychodziliby do mnie i nie pytali „co tu się dzieje?”. O wszystkim dowiedzieliby się dopiero po rozpoczęciu budowy. Artykuł był motywacją do dalszego działania. Pod petycjami podpisała się prawie cała wieś – dodaje sołtys.
Sławomir Majchrzycki podkreśla, że był na jednej konsultacji, ale dotyczyła ona tylko planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów inwestycyjnych przy ul. Podmiejskiej. Wtedy nie było mowy o przejazdach kolejowych ani drogach dojazdowych. Wszystko miało się toczyć w obrębie ul. Podmiejskiej.
– Nie było żadnej mowy o doprowadzeniu drogi dojazdowej przez wieś Kijewo. A kiedy obszar zagospodarowania kończył się na Kijewie, to padło pytanie, a gdzie będzie droga dojazdowa? Wszystko wskazywało na to iż jedyna możliwa droga dojazdowa może biec przez wieś i wtedy z radnym Stachowiakiem zgłosiliśmy protest przeciwko takiemu rozwiązaniu. Powiedzieliśmy, że tak nie może być i wówczas radni zgromadzeni na komisji infrastruktury stwierdzili, że takie coś faktycznie nie może mieć miejsca. Teraz mówi się, że droga nie pójdzie przez miejscowość do torów, tylko 100 metrów za wioską. Przeprojektowali ją tak, że zamiast przed domem pójdzie za domem. Jaka w tym jest różnica? Żadna. Droga powinna pójść znacznie dalej za Kijewem – wyjaśnia sołtys.
Burmistrz twierdzi co innego
Włodarz gminy uważa, że nowa droga wcale nie utrudni życia mieszkańcom Kijewa, wręcz przeciwnie, odciąży miejscowość z transportu samochodów ciężarowych.
– Zadaniem tego „bypassu”, który ma łączyć drogę powiatową z planowaną inwestycją, jest wyciągnięcie ciężkiego ruchu z miejscowości Nadziejewo, gdzie są żwirownie, by nie szedł on przez Kijewo – mówił w rozmowie dla TVP Poznań burmistrz Piotr Mieloch.
Ze słowami burmistrza nie zgadzają się jednak mieszkańcy protestujący w Kijewie.
– Burmistrz twierdzi, że budowa ta jest w celu rozładowania ruchu we wsi. To nie jest do końca prawdą. Do skrzyżowania z drogą krajową nr 11 przy stacji benzynowej najbliżej jest przez Kijewo. Kiedy powstanie ta droga, to wielu kierowców pojazdów jadących DK11 z pewnością będzie robiło sobie skrót przez ul. Podmiejską i Kijewo, np. w przypadku jazdy do Zaniemyśla, a następnie w kierunku Śremu – mówią mieszkańcy.
Dodają również, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wybudowanie drogi przecinającej teren między Kijewem, a Chwałkowem. W ten sposób DK11 połączyłaby się z DW432 w kierunku Zaniemyśla. Społeczność Kijewa tym samym odetchnęłaby z ulgą.
Do tematu będziemy jeszcze powracać.
- droga
- inwestycje
- główna
- kijewo
- protest