Pani Karolina Makowska to niesamowita kobieta. Jest pedagogiem, neurologopedą, specjalistom wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, wykładowcą WSSE w Środzie i w Euronauce. Jest pozytywna, uśmiechnięta i miła, a najważniejsze dla niej są dzieci. Z Karoliną Makowską rozmawia Monika Banaszyńska.
Co skłoniło panią do rezygnacji z etatu i otwarcia własnego ośrodka?
Myślę, że człowiek dojrzewa do pewnych rzeczy, a utworzenie takiego ośrodka i przedszkola integracyjnego były moim marzeniem. Po wielu ukończonych studiach zdobyłam wystarczająco dużo wiedzy, doświadczenia i odwagi, żeby stworzyć takie miejsce. W obu placówkach dzięki dobrze przygotowanej kadrze i współpracujących z nami specjalistami mamy możliwość stosowania szerokiego spektrum metod i środków dydaktycznych i specjalistycznych. Myślę, że od początku, przede wszystkim kierowała mną pasja i chęć pracy z dziećmi.
Praca z dziećmi niepełnosprawnymi to duże poświęcenie, jak łączy pani to z życiem prywatnym?
Swój dzień rozpoczynam o 5 rano i jest on zwykle bardzo dobrze rozplanowany. Natomiast jeśli praca jest pasją i przyjemnością to nie liczy się godzin. Wiele elementów życia prywatnego przenoszę na pracę, na przykład zdrowe odżywianie i styl życia, jogę. Staram się tym zarazić dzieci, rodziców i moich współpracowników. To wszystko udaje się dzięki wsparciu moich bliskich oraz kadry i współpracowników, bo 'Zielona Wyspa’ to taka „szczególna rodzina”.
Czym różnią się prowadzone przez panią ośrodki od tych tradycyjnych?
Zarówno OREW jak i przedszkole to przede wszystkim małe, klimatyczne placówki, nie przypominające szkoły. Ośrodek może przyjąć piętnaścioro dzieci, mała liczba zapewnia zindywidualizowany tok nauczania i terapii. Dlatego nasz wysiłek w pracy przynosi wymierne efekty, co można obserwować na stronie www.zielonawyspa.online lub na Facebooku. W małych placówkach jest też mniejsza rotacja dzieci.
Czy chciałaby pani aby powstało więcej takich miejsc jak przedszkole integracyjne?
Oczywiście, że tak, jest taka potrzeba. Rodzice małych dzieci uczęszczających na terapię poszukiwali miejsca gdzie mieliby możliwość pracy z terapeutami z 'Zielonej Wyspy’ poza ośrodkiem, dlatego też powstało przedszkole. Dzieci są w wieku od 2,5 do 6 lat, a dzięki temu, że przedszkole jest oparte na pedagogice Marii Montessori, grupy są zróżnicowane wiekowo, co daje wspaniałe rezultaty w przedszkolu integracyjnym.
Jak pani ocenia z perspektywy czasu wszystko co do tej pory udało się osiągnąć?
Myślę, że bardzo pozytywnie. Prowadzenie tych dwóch placówek w czasach tak dużych zmian to nie tylko ogromne wyzwanie, ale też okazja do samorozwoju. Stawiam na współpracę z rodzicami i myślę, że bardzo dużo dobrych rzeczy się tutaj zadziało. Ważna jest też współpraca z lokalną społecznością. Dowodem na to, że ośrodek się rozwija i że jest potrzeba tworzenia takich miejsc dla dzieci z deficytami jest właśnie przedszkole.
Czy czuje pani satysfakcję i jest kobietą sukcesu?
Nigdy nie patrzyłam na siebie pod kątem kobiety sukcesu, ale tak, jestem spełniona. Zrealizowałam się jako matka, bo moi synowie mnie bardzo wspierają w tym co robię. Kiedy przychodzą do mnie ludzie po pomoc, to jest oznaka zaufania, a skoro ludzie mi ufają tak bardzo, to jest to duży sukces. Niesamowite jest też, że mogę pracować ze wspaniałą kadrą, która patrzy w tą samą stronę co ja – dziecko jest dla nas najwyższym dobrem. Jeśli człowiek się realizuje życiowo to praca nie jest dla niego obciążeniem.
- boczne
- dziecko
- miąskowo
- orew
- gmina Krzykosy