Sara Filipiak oraz Lucyna Kaczmarkiewicz to średzko-poznański duet artystek, który jest znany lokalnym miłośnikom sztuki z wystawy Mikro Makro. Właśnie pracują nad swoim kolejnym projektem. O swoich początkach, inspiracjach oraz o tym, jak trudno jest być artystą w czasach pandemii opowiadają w rozmowie z Tomaszem Sroką.
W jaki sposób zostałyście artystkami?
Sara Filipiak: Można by opowiadać wiele historii, ale prawda jest taka, że artystą zostaje się w taki sam sposób jak fryzjerem, stolarzem albo chemikiem. Wszystko zaczyna się od pasji i kształcenia w tym kierunku, który sprawia nam satysfakcję. Dużą rolę odegrali także moi rodzice, którzy wspierali mnie w rozwijaniu zainteresowań plastycznych i muzycznych. Nie bez znaczenia jest fakt, że moja rodzina związana jest ze sztuką. Wspomnę chociażby dziadka Reginalda Rębisza, który w latach 1959-1962 był Prezesem Średzkiego Towarzystwa Fotograficznego i jednym z nielicznych w Polsce fotografów działających w „technice gumy”.
Lucyna Kaczmarkiewicz: Wszystko się zaczęło od tego, że lubiłam malować oraz rysować. To, że potrafiłam się zatracić w tych zajęciach, było dla mnie wyznacznikiem, że warto poświęcać na nie swój czas. Moje podejście do tworzenia sztuki jest bliższe wykonywaniu rzemiosła. Dobrze namalowany obraz jest jak dobrze uszyty płaszcz czy wygodny kubek, z którego piję kawę. Sztuka jest dla mnie także drogą do innego sposobu myślenia. Mózg działa inaczej podczas czytania książki czy grania w planszówki, a jeszcze inaczej podczas malowania. Chciałabym też odczarować bycie artystą. Nie jest to tajemnicze zajęcie, do którego tworzenia potrzebna jest wena i którego nikt nie rozumie poza autorem. Przychodzi mi na myśl słynne pytanie „Co artysta miał na myśli?”, na które w zasadzie nie ma odpowiedzi.
Skąd czerpiecie inspiracje do własnej twórczości?
SF: Bagna, szuwary, błota, chaszcze, krzaczyska, splątane trawy, krajobraz bliższy i dalszy – to wszystko dostarcza mi inspiracji. Pomysły na moje rysunki zawsze poprzedza wnikliwa obserwacja natury, jednak nigdy do końca nie wiem jaki będzie obraz końcowy. Często jest tak, że pojawiają się one podczas rysowania. Niektóre z nich z miejsca wprowadzam do powstającego rysunku. Pejzaże są motywem, który w mojej twórczości przewija się od dawna, raz przedstawiam go dosłownie, innym razem zagłębiam się w skomplikowane struktury krajobrazu.
LK: Dla mnie malowanie wywodzi się z obserwowania natury, tego jak tworzy ona płaszczyzny, linie, napięcia czy martwe pola. Wszystkie widoki przechowuję w swojej pamięci, która pełni dla mnie rolę filtra w procesie tworzenia. W moim malarstwie jest więcej patrzenia niż nakładania farby na płótno. To co na nim powstaje właściwie dzieje się samoistnie. Sam proces zaczyna się od chodzenia. Chodzę bardzo dużo, nie wyobrażam sobie spędzania czasu bez tego. Ktoś kiedyś powiedział, że nuda jest twórcza. Chyba coś w tym jest, ponieważ gdy pozwolimy sobie na nic nierobienie, dopiero wtedy powstaje w głowie miejsce na coś nowego. U mnie tym czymś są właśnie obrazy.
Jak zrodził się u Was pomysł na współpracę?
LK: Z uzupełniania się. Każda z nas ma inny punkt widzenia na naturę. Sara podchodzi bardziej analitycznie, szuka struktur w naturze. W mojej twórczości jest więcej dystansu, przetwarzam obraz w sposób bardziej syntetyczny. Nazwałyśmy się Tandem, więc po prostu nakręcamy się nawzajem.
SF: Lucyna jako medium stosuje przeważnie malarstwo, natomiast ja wybieram przede wszystkim rysunek. Daje to odbiorcy różne możliwości interpretacji tego samego tematu. Mamy podobną wrażliwość, a poza tym co dwie głowy to nie jedna.
Od Waszej ostatniej wystawy minęły dwa lata. Teraz pracujecie nad nowym projektem. Możecie o nim opowiedzieć?
SF: Połączyłyśmy siły i powstał kolektyw artystyczny pod nazwą Tandem. Mamy w planach realizację wspólnych wystaw pod tą właśnie nazwą.
LK: Nadal mamy pandemię, więc nasze działania skierowałyśmy na budowanie strony internetowej. Już niedługo będzie można znaleźć nas pod adresem www.tandem-art.com . Znajdą się tam nasze dotychczasowe projekty, galeria prac i informacje o nas. Będzie można śledzić naszą twórczość na bieżąco.
Czy trudno jest być artystą w czasach pandemii?
LK: Malowanie jest jednym z kilku obszarów zawodowych, które toczą się równolegle, więc nie jest tak, że tylko na tym skupiam swoją uwagę. Pandemia nie pozwoliła mi na bezpośredni kontakt z innymi twórcami, który zazwyczaj jest bardzo inspirujący. Nie mogłam także wystawiać swoich nowych prac. Są też pozytywne strony pandemii: wcześniej szukałam czegoś inspirującego w miejscach mniej lub bardziej oddalonych od mojego domu. Okazało się, że tuż za moim osiedlem jest wiele miejsc, którym warto poświęcić czas i przyjrzeć się z bliska. Mam na myśli las, pola i bagna, które są źródłem mojej twórczości.
SF: Jeżeli byłoby to jedyne chlebodajne zajęcie to tak. Na szczęście ubezpieczyłam się tak samo jak Lucyna, wiedząc że z pandemią czy bez zawód artysty przynosi satysfakcję duchową częściej od finansowej.
- Środa Wlkp
- boczne
- poznań
- wystawa
- malarstwo