

W tegorocznym wydaniu Nagrody Fryderyk, w kategorii Album Roku – Recital Solowy, nominowana została płyta „Pieśni nocą śpiewane”. Muzykę do utworów znajdujących się w albumie, skomponował dr Bartłomiej Marusik. Na co dzień spełnia się on jako gitarzysta, wydawca, kompozytor oraz nauczyciel w Niepublicznej Szkole Muzycznej w Środzie. W rozmowie z Tomaszem Sroką opowiada m.in. o swoich inspiracjach, podejściu do nagród oraz planach na przyszłość.
Tomasz Sroka: Gratuluję sukcesu. Jakie są Pana odczucia, związane z tak dużym wyróżnieniem?
Bartłomiej Marusik: Dziękuję bardzo. Takie wyróżnienie to dla mnie przede wszystkim ogromne zaskoczenie i radość, ale zachowuję również duży spokój i dystans. Oczywiście wszystkie nagrody – a w przypadku tak ważnej już sama nominacja – cieszą, niemniej pisząc muzykę do tego albumu w ogóle nie myślałem o jakichkolwiek nagrodach. Po prostu starałem się komponować jak najlepiej potrafię, tak aby powstała muzyka, ze wszystkimi jej wadami i zaletami, była możliwie najpiękniejsza.
Jakie są według Pana szanse na otrzymanie tej statuetki?
Nie zastanawiam się nad tym, prawdę mówiąc nie wiem nawet kiedy odbędzie się wręczenie nagród i nie wiem czy w obecnej sytuacji jest już podana jakaś konkretna data. Niewątpliwie zdobycie takiej nagrody jest wyjątkowo trudne z uwagi na fakt, iż konkurencja jest bardzo silna. Zapewne nie bez znaczenia są również gusta i preferencje jurorów. W związku z tym uważam, że w tej sytuacji najlepiej nie zaprzątać sobie tym głowy i zająć się nowymi projektami.
Czy nagrody są ważne dla Pana dorobku artystycznego?
Nagrody w pewnym stopniu mogą być wyznacznikiem tego czy ścieżka, którą obraliśmy jest właściwa, czy to czym się zajmujemy ma sens i czy robimy to dobrze. Jednak wcale nie musi tak być. Osobiście znam co najmniej kilka osób, które darzę ogromnym szacunkiem za ich wiedzę, umiejętności, za to kim są, a osoby te nigdy nie były jakoś specjalnie nagradzane i – co ważne – nigdy o to nie zabiegały.
Jak zawiązała się współpraca pomiędzy Panem a wykonawcami, Krzysztofem Meisingerem oraz Agnieszką Rehlis?
Z Krzysztofem Meisingerem znamy się już ładnych parę lat i darzymy się wielką przyjaźnią, zaufaniem i szacunkiem. Agnieszkę natomiast poznałem kilka lat temu podczas jej koncertu, ale wtedy jeszcze nie współpracowaliśmy. Prawdę mówiąc płyta „Pieśni nocą śpiewane” to nasz pierwszy wspólny poważny projekt, ale mam nadzieję, że nie ostatni, ponieważ nasza współpraca wyglądała znakomicie i wydaję mi się, że wykonawcy mieli podobne odczucia.
Skąd czerpał Pan inspiracje do kompozycji?
Inspirację czerpię z wiary, otaczającego mnie świata, przyrody. Nieustannie inspiracją dla mnie jest również moja rodzina – żona i dzieci. Myślę, że praca twórcza jest sumą naszych przeżyć, w życiu spotykają nas rzeczy dobre i złe, piękne i brzydkie, radosne i smutne. Podobnie jest z muzyką, czasem jest wesoła, a innym razem nostalgiczna, jednakże najważniejsze jest by była szczera. Mogę pisać „o wszystkim” czego sam w jakiś sposób doświadczyłem.
Jak długo pracował Pan nad materiałem na płytę?
Na prośbę Krzysztofa Meisingera rozpocząłem pisanie pieśni latem 2019 roku. Nuty do pierwszej z nich przesłałem mu na początku sierpnia, a ostatnią chyba pod koniec października, więc przygotowanie całego materiału zajęło mi około trzech miesięcy.
Jakie ma plany na najbliższą przyszłość?
Planów mam bardzo wiele, ale w obecnej sytuacji, kiedy życie koncertowe i kulturalne w zasadzie nie istnieje trudno mówić o jakichś konkretach. Na zamówienie napisałem już Mszę na sopran, mezzosopran i orkiestrę smyczkową, zaaranżowałem też polskie pieśni ludowe na sopran, mezzosopran i gitarę. Obecnie pracuję nad nowym wydawnictwem nutowym. Będzie to zbiór utworów na gitarę solo dedykowanych uczniom szkół muzycznych I-go stopnia, który ukaże się w wydawnictwie ABsonic. Poza tym mam jeszcze kilka pomysłów nagraniowych i koncertowych, ale – jak już wspomniałem – ciężko mówić o konkretnych datach i wydarzeniach.
- boczne
- nagroda
- muzyka
- nominacja
- artyści